Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Kandyd czyli optymizm - streszczenie

z nich zginęło, dlatego podjęto decyzję, by nikt z mieszkańców nie opuszczał już nigdy ich ojczyzny. Kandyd przeżył zadziwienie Eldorado, które zdawało się być swoistą arkadią. Mieszkańcy byli tutaj bezpieczni, ponieważ otaczały ich góry; wierzyli w Boga, którego nie musieli o nic prosić, a tylko dziękowali za to, czym ich obdarzył; nie mieli żadnej religijnej instytucji; wszyscy ludzie żyli ze sobą w zgodzie, nie były potrzebne sądy i więzienia. Na dodatek ludzie, którzy tam mieszkali, nie byli prostakami - posiadali pałac nauk, pełen przyrządów matematycznych i fizycznych. Kandyd i Kakambo spędzili tam szczęśliwie miesiąc, do czasu, aż bohater nie odczuł tęsknoty za ukochaną i postanowił opuścić tę arkadię. Król Eldorado polecił zbudować machinę, która miała zabrać gości aż za góry. Ofiarowano im na podróż jedzenie i drogocenne kamienie.
    Wędrowali przez sto dni, aż dotarli do miasta rządzonego przez Holendrów. Spotkali tam kalekiego murzyna, który opowiedział, że rękę stracił przy pracy, a nogę stracił, ponieważ próbował uciec, i ucięto mu ją w ramach kary. Na wieść o tym Kandyd wpadł w rozpacz i poważnie zwątpił w swą filozofię życiową. Posłał swego sługę do Buenos Aires w celu uwolnienia ukochanej, a sam postanowił udać się do Wenecji i tam czekać na Kunegundę. Dogadał się z pewnym Holendrem imieniem Vanderdendur, ale ten oszukał go i okradł. Kandydowi starczyło jednak na wynajęcie kajuty oraz ogłoszenie castingu na towarzysza podróży, za którego zapłaci i ofiaruje mu dodatkowo dwa tysiące piastrów. Przybyło wielu chętnych, wśród nich biedny uczony Marcin, którego Kandyd wybrał. Podróż zajęła im dwa tygodnie i podczas niej obaj dyskutowali. Marcin należał do sekty manichejczyków i uważał, że świat rządzony jest przez siły zła. Kandyd próbował przekonać towarzysza,



Komentarze

    1 + 8 =